Podróż samolotem z dzieckiem

by Lidia Krawczuk
podróż samolotem z dzieckiem

Pierwsza podróż samolotem, jaką Pan X i odbyliśmy wspólnie z dzieckiem miała miejsce w sierpniu 2013 roku na trasie Waszyngton – Berlin, z przesiadką w Londynie. Nasz syn miał wówczas trzy miesiące. Nie mogę powiedzieć, bym nie obawiała się wtedy tej wyprawy, gdyż lot transatlantycki jest sam w sobie męczący dla osoby dorosłej a co dopiero, gdy podróżuje się z niemowlakiem. Mówimy tutaj o podróży, która od zamknięcia drzwi w USA, po przestąpienie progu domu w Polsce trwała w sumie około 20 godzin. Przez 4 i pół roku odbyliśmy z dzieckiem 10 podróży przez Atlantyk czyli w sumie 20 lotów w tę i z powrotem, a oprócz tego kilkanaście lotów na terenie USA, plus na Jamajkę, Kubę i do Meksyku. Postanowiłam więc zebrać moje doświadczenia i podzielić się nimi z osobami, którym tego typu informacje mogą się przydać. Zatem do dzieła.

Zaczynamy podróż samolotem z dzieckiem

Dzieci do drugiego roku życia latają „za darmo” (na kolanach rodziców), ale tylko w teorii. Bilet dla dziecka nie kosztuje tyle, ile dla osoby dorosłej, ale jak się pozbiera wszystkie wymagane opłaty, to na trasie transatlantyckiej wyjdzie kilkaset złotych (to i tak kilka razy mniej niż dla dorosłego). Latałam kilkoma różnymi liniami lotniczymi z dzieckiem i nigdy nie było opłaty za wózek, jak również za łóżeczko turystyczne. Nie obciążano także za fotelik samochodowy. Należy to jednak sprawdzić przed kupnem biletu, dlatego że w dzisiejszych czasach linie lotnicze mają tendencję do wymyślania co raz to nowych opłat oraz wprowadzania ich tam, gdzie wcześniej ich nie było.

Podzieliłam ten tekst na sekcje wiekowe. Uważam jednak, że warto zapoznać się z całością, zwłaszcza gdy przed Tobą pierwsza podróż z dzieckiem, dlatego, że lecąc pierwszy raz np. z dwulatkiem mogą Ci się przydać patenty z sekcji dla niemowląt.

podróż samolotem z dzieckiem

Podróż samolotem z dzieckiem. Etap niemowlę

W samolotach transatlantyckich, w klasie ekonomicznej jest rząd siedzeń przed taką ścianą-zastawką, która oddziela tę część samolotu od pozostałej. Są to w teorii miejsca dla osób z niemowlętami, ponieważ personel pokładowy ma możliwość zainstalowania na tej ściance specjalnej półki, na której ustawiany jest fotelik dla dziecka (fotelik będący na wyposażeniu samolotu). Piszę w teorii, ponieważ linie sprzedają te miejsca za dopłatą pasażerom bez dzieci, gdyż jest w tych rzędach więcej miejsca na nogi.

Jeśli więc lecisz z niemowlęciem, postaraj się zarezerwować sobie to właśnie miejsce, bo wtedy unikniesz trzymania dziecka na rękach przez osiem czy więcej godzin (czasem nie da się tego zrobić przez internet, trzeba dzwonić). Niestety nie myśl sobie, że odłożysz dziecko na półkę i z głowy. Gdy w samolocie rozlega się sygnał zapięcia pasów, personel pokładowy nakazuje wypięcie dziecka z fotelika (nie szkodzi, że śpi, że dopiero zasnęło) i wymaga, by trzymać je na rękach. Przed rozpoczęciem podróży dostaniesz dodatkowy pas, tak by objąć nim i siebie i dziecko.

Polecam absolutnie zabranie do samolotu nosidełka. Po pierwsze, przydaje się już na lotnisku. Rodzic z niemowlakiem obładowany jest jak wół. Jest ok, gdy nadamy już bagaż i idziemy sobie z wózkiem przez terminal, bo graty upychaliśmy w wózku. Ale kiedy przy bramce trzeba oddać wózek i pozbierać te wszystkie kocyki, torby itd, to zwyczajnie brakuje rąk. Dziecko w nosidełku bardzo ułatwia sprawę. Nosidełko przydaje się też w samym samolocie, kiedy na przykład trzeba je trochę ponosić i pochodzić po samolocie, bo marudzi będąc na kolanach albo w foteliku.

Nasz pierwszy lot z trzymiesięcznym dzieckiem przebiegł bez żadnych problemów. Syn go przespał, ale celowo wybraliśmy nocny lot do Europy. Lot powrotny odbywał się w dzień. Wówczas przydało się bardzo nosidełko. Trzeba było trochę chodzić po samolocie ale poza skarpetką, którą syn zrzucił komuś do kawy wierzgając nogami, większych ekscesów nie było.

Co zabrać do samolotu dla dziecka oprócz standardowego zestawu jak zmiana ubrania, pieluchy, smoczek, ulubiona zabawka?

Polecam mały, długo trzymający ciepło termos. Na terminalu poproś w kawiarni o wrzątek i wlej go do termosu, do tego kup butelkę wody mineralnej. Da Ci to niezależność w samolocie i w każdej chwili będziesz mógł/mogła przygotować dla dziecka mleko modyfikowane. Zmieszasz sobie wrzątek z wodą mineralną i zrobisz mleko w dowolnej chwili. Jeśli będziesz polegać na załodze, okaże się na przykład, że w chwili gdy Ty chcesz podać dziecku mleko obowiązuje zakaz wstawania, bo jest włączona sygnalizacja „zapiąć pasy”. Wtedy nikt nie podgrzeje Ci mleka. Albo jeszcze przed startem usłyszysz, że teraz nie można, że dopiero jak będziesz w powietrzu. A znasz to, że dziecko chce właśnie teraz, prawda?

Czy nie mogą mi w samolocie wlać wrzątku do termosu, jak tylko wejdę?

Nie mogę Ci tego zagwarantować. Kiedyś usłyszałam, że wrzątek będzie dopiero, gdy samolot wzbije się w powietrze. Nauczona tym doświadczeniem miałam swój.

Czy mogę coś jeszcze zrobić?

Możesz. Wybrać lot o odpowiedniej godzinie i tak rozplanować dzień, żeby dziecku chciało się spać, gdy już trafi do samolotu. Niech śpi w samolocie a nie na terminalu i w drodze na lotnisko.

Czy jeszcze coś?

Tak, odchudź się i zmniejsz na czas lotu;) Korzystanie z przewijaka w samolotowej toalecie to zadanie dla chudych.

Podróż samolotem z dzieckiem

Podróż samolotem z dzieckiem. Wiek około roku i ponad

Tu pojawia się wyzwanie. Wiele dzieci w tym wieku nie akceptuje faktu, że musi siedzieć na kolanach u matki lub ojca. Ma różne pomysły. Chce albo skakać na kolanach, albo zaczepiać współpasażerów siedzących w rzędzie za nami, lub chwytać za włosy w rzędzie przed nami, albo chodzić po samolocie (jeśli już chodzi). Są też takie, które przez większość lotu płaczą i krzyczą.

Pan X i ja lecieliśmy na Hawaje z dzieckiem, gdy miało 10 miesięcy. Siedzieliśmy w samolocie z Los Angeles do Honolulu czekając na start. Pan X przy oknie, ja po środku z dzieckiem na kolanach a obok mnie siedzenie było puste. Wyglądało, że nikt już się nie dosiądzie i cieszyliśmy się, że będziemy mieć dla siebie trzy miejsca. Na ostatnią chwilę wpadł on. Gość w czerwonej czapce z wielkim, białym pomponem. Na tę czapę miał jeszcze założone duże słuchawki. Usiadł koło mnie, uśmiechnął się, powiedział „hi” i zatopił w muzyce. A teraz zagadka. Co robiło nasze dziecko?

Próbowało chwycić za pompon! Co robił pan w słuchawkach? Siedział sobie w tej czapie z zamkniętymi oczami. Co robiłam ja? Walczyłam o to, by doskonale bawiący się syn nie zerwał mu z głowy słuchawek i czapki. Czy nie mogłam oddać dziecka ojcu siedzącemu przy oknie? Jasne, że oddałam, ale rozbawione do granic możliwości dziecko i tak chciało sięgać po słuchawki i pompon. Na szczęście jednak po jakimś czasie zasnęło.

podróż samolotem z dzieckiem

Podróż samolotem z dzieckiem. Wiek około dwa lata i ponad

Dwulatka zazwyczaj roznosi. Jeśli jeszcze nie ukończył drugiego roku życia i podróżuje na kolanach, to prędzej czy później nie chce siedzieć. Nie chce siedzieć również wówczas, gdy ma już swoje, w pełni płatne miejsce obok Ciebie. Chce chodzić po samolocie, chce wszystkiego dotknąć, próbuje otwierać stolik zamocowany na siedzeniu przed nim (dlatego jeśli to jego pierwsza podróż, to nie otwieraj stolika tak długo jak tylko możesz, jak nie widzi, że się da, to tego nie wie, czyli nie próbuje otworzyć). Nie podoba mu się, że musi być zapięty w pas w czasie startu i lądowania oraz podczas turbulencji i może to manifestować wrzaskiem. To nic, że w samochodzie daje się zapiąć bez żadnego problemu. Samolot to inna kategoria.

Jeśli dziecko odkryje przyciski w oparciach foteli, to będzie próbował włączyć światło, nacisnąć guzik wzywający obsługę. Może kopać w siedzenie przed sobą. Może próbować uciec wchodząc pod siedzenie. Jeśli twoje dziecko będzie „szaleć” a Ty zobaczysz w pobliżu dziecko w podobnym wieku, które grzecznie siedzi, nie załamuj się. To jeszcze nic nie znaczy. Za dwie godziny grzeczne dziecko może dać popis. Poza tym, nie ma co ukrywać. Jeśli Twoje dziecko jest żywe, z temperamentem, to trudniej mu będzie wytrzymać w samolocie, niż dziecku, które jest z natury spokojne, lubi sobie coś bazgrolić kredkami i przyklejać naklejki.

Co można zrobić?

Raz jeszcze to napiszę. Wybrać lot o odpowiedniej godzinie. Jakkolwiek to zabrzmi, trzeba tak ułożyć podróż, żeby drzemka przypadła na lot w samolocie. Nie pozwalać spać na terminalu i w drodze na lotnisko. Weź zabawki, którymi się bawi, i które lubi. Jeśli potrafi się skupić i oglądać bajki na iPadzie albo w telefonie, wgraj tyle bajek, ile się da. Niestety. Nie ma lepszego zajęcia. I naucz w domu oglądania w słuchawkach. Na pewnym etapie to może być wyzwanie, ponieważ niektóre dzieci nie chcą mieć słuchawek na uszach. Ale nie możesz mu dać wyjącego na pół samolotu iPada. Świetnie sprawdzają się też aplikacje dostosowane do wieku. Czyli sortowanie kształtów, przesuwanie elementów itd.

Co jeszcze zabrać oprócz zmiany ubrania, pieluch, zabawek?

Ulubione przekąski. Możesz je włożyć do bagażu podręcznego. W USA nie robią z tego powodu problemu, w Europie zazwyczaj też, poza Londynem. Jeśli mieliśmy jakieś schody podczas kontroli, to tylko tam. Trafiliśmy raz na osobę, która podczas kontroli bezpieczeństwa kazała nam otworzyć połowę buteleczek z mlekiem modyfikowanym (10 sztuk). Należało też spróbować mleka z KAŻDEJ otwartej butelki. Były to fabrycznie zamknięte małe, jednorazowe butelki z gotowym do podgrzania, wymieszanym już mlekiem dla niemowląt, idealne na podróż. Jak wiadomo, termin przydatności po otwarciu jest bardzo krótki. Na nic było tłumaczenie, że zabraknie nam mleka dla dziecka. Gość był niewzruszony. Połowa mleka, do którego podczas kontroli w USA nikt się nie przyczepił, wylądowała w Londynie w koszu.

Czy mogę zrobić coś jeszcze?

Tak. Gdy dziecko Ci uśnie w samolocie, zrób mu namiot nad siedzeniem. Czyli skorzystaj z koca (są na lotach transatlantyckich) i zrób mu budkę, namiot, jak zwał to zwał. Dzięki temu odizolujesz je od światła oraz ewentualnych bodźców, gdyby na chwilę się lekko przebudziło. Namiot daje też wygłuszenie. Pamiętaj, że jakieś dwie godziny przed lądowaniem (piszę o locie transatlantyckim), załoga włącza światło, zaczyna rozdawać kanapki, napoje, w samolocie robi się głośniej. Nie ma powodu, by dziecko już wstało. Jeśli ma namiot, pośpi dłużej.

Podróż samolotem z dzieckiem. Wiek trzy lata i ponad

Tutaj większość rzeczy pokrywa się z tym, co napisałam w odniesieniu do dwulatków, natomiast fakt, że dziecko więcej rozumie, daje pole do pewnych negocjacji. Dziecko jest bardziej skłonne do ustępstw. Trzeba więc zabrać do samolotu zabawki oraz rzeczy, które je zajmują typu naklejki, małe zestawy puzzli, kredki, papier no i oczywiście iPada lub telefon z bajkami. Ulubione przekąski są oczywiste. Wybór godziny lotu nie jest bez znaczenia.

Kiedy dziecko osiąga wiek, w którym lot jest bezproblemowy a Ty możesz sobie obejrzeć nawet film?

Myślę, że duże znaczenie ma tu fakt, jak często dziecko podróżuje i jaki ma temperament. Pan X i ja zaliczyliśmy wszystkie stany towarzyszące rodzicom podróżującym z dzieckiem od „było super, po nigdy więcej”. Nasz syn po ukończeniu 3 roku życia wchodził do samolotu jak stary podróżnik. Wiedział o co chodzi, samodzielnie zapinał pas, wkładał sobie słuchawki na głowę, włączał iPada i … po jakimś czasie zasypiał. Tak, właśnie dlatego napisałam, że godzina lotu oraz rozplanowanie dnia w taki sposób, by dziecku zachciało się spać są ważne.

Obecnie na lotach transatlantyckich jestem już w stanie obejrzeć co najmniej dwa filmy. Dziecko zajmuje się swoimi naklejkami, iPadem lub po prostu śpi.

Czy są jakieś plusy latania z dzieckiem?

Są. Jeśli podróżujecie we trójkę, czyli dwoje dorosłych plus dziecko i jakimś cudem jedno z Was ma miejsce w innej części samolotu, nie ma problemu z zamianą ze współpasażerami. Każda obca osoba, która dostaje miejsce obok dziecka z przyjemnością ucieka gdzie indziej;)

Powyższy tekst powstał w ramach cyklu pt. „Co musisz wiedzieć przed podróżą do USA”. Zajrzyj do innych z tego cyklu :

Więcej znajdziesz w sekcji blog i zakładce porady.

Sprawdź także

Subscribe
Powiadom o
guest
7 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Bogna
Bogna
6 lat temu

Bardzo cenne rady ale już dla moich córek ? ja ten etap życia mam już za sobą . Ale doskonale pamietam moj pierwszy lot z 10-cio miesięczna córka . Pierwsze półtorej godziny nieustanny płacz. Ale potem zasnęła . Byłam bardzo wdzięczna współpasażerce za wyrozumiałość . Teraz ja taka jestem wobec pasażerów z małymi dziećmi . Pozdrawiam ?

Lidia z amerykaija.pl
Reply to  Bogna

Tak, reakcje współpasażerów są bardzo ważne. Miałam szczęście, jeśli np. syn się wiercił, zaczepiał, próbował coś złapać, (bo na szczęście nie płakał), to ludzie podchodzili do tego raczej ze śmiechem i zrozumieniem 🙂

Lech Galicki
Lech Galicki
6 lat temu

Bardzo cenne informacje i rady. Warto wydać wszystkie w formie książki. Myślisz o tym. Jeżeli nie – zachęcam. Kupię pierwszy. comment image

Lidia z amerykaija.pl
Reply to  Lech Galicki

Dziękuję, dobrze wiedzieć, że byłby choć jeden czytelnik 😉

Ania
6 lat temu

To sobie troszkę polatałaś z synusiem 🙂 ja zaczęłam latać już z troszkę większymi dziećmi, mój syn miał wtedy 5 lat a córcia 9 miesięcy. Syn był grzeczny a córka darła się od pierwszego lotu do 2 roku życia, a latałam tez nie mało bo była to dla mnie wygoda Polska-Norwegia, Norwegia-Polska plus wakacje. Jak skończyła dwa lata i siadła sama na fotelu obok to już było lepiej. Dziś jak jej to opowiadam a ma 13 lat to nie wieży 🙂 latać nie lubi dalej co prawda ale już jest o tyle lepiej że się nie drze 🙂

Lidia z amerykaija.pl
Reply to  Ania

Polataliśmy sobie rzeczywiście 🙂 Na pewno to, że latał od małego sprawia, że teraz nie ma z tym problemu. Jasne, że czasem po kilku godzinach skarży się, że go tyłek boli od siedzenia, ale nie manifestuje tego wrzaskiem. Rozumie sytuację, że tak jest. Dziecku, które leci pierwszy raz na pewno jest trudniej. U Ciebie syn był już rozumnym kilkulatkiem, więc jemu łatwiej przyszło a weź wytłumacz to roczniakowi czy nawet dwulatkowi… 🙂

Ania
6 lat temu

Pamiętam jak kiedyś taki jeden rodak nasz pod wpływem alkoholu i to nie mało prawie zbluzgał mnie co ze mnie za matka że ja dziecka nie jestem w stanie uspokoić… mi tu ręce mdlały od noszenia jej bo byłam sama z dziećmi uwieszona tym wszystkim a on do mnie z gęba… strasznie się zle czułam wtedy, i tak jak piszesz jak ja miałam jej to wytłumaczyć że to tylko godzinka i zaraz na miejscu będziemy 🙁

7
0
Podziel się ze mną swoimi spostrzeżeniami, napisz komentarz.x