Jechałam samochodem, przerzucając się co chwilę z jednej stacji radiowej na drugą. I wtedy pojawił się ten kawałek. O Boże, o Boże, co to jest?! W radiu leciał hit sprzed lat, ale wykonawca zupełnie wyparował mi z głowy. Jedną ręką →
życie w usa
-
-
Przez kilka ostatnich dni widok z okna pokoju w Hollywood był taki : sznur samochodów w kolejce do okienka, z którego coś wydawano. Tak było rano, w południe, wieczorem.
-Co to jest? – pytałam Pana X.
-Pewnie jakaś żarłodajnia.
-Hamburgery? → -
U mnie w domu zawsze było tak: do śniadania herbatka, do kolacji herbatka, w międzyczasie herbatka. Dziś z resztą jest podobnie : do śniadania herbatka, do kolacji herbatka, w międzyczasie herbatka (czarna z cytryną i cukrem). Amerykanie – ogólnie rzecz →
-
W radiu grają świąteczne piosenki w stylu Christmas Eve czy Christmas Time, Pan X siedzi za kółkiem a ja obok z laptopem na kolanach. Jest wieczór a my podobnie jak wielu innych ludzi w Ameryce wleczemy się w korku. W →
-
-Wolałbym raczej, by nie wirowały tu moje gatki – rzekł Pan X, kiedy przechodziliśmy obok publicznej pralni z rzędami wielkich, stalowych automatów do prania. To było przy Manhattan Avenue na Brooklynie czyli ulicy, która jest reprezentacyjna tylko z nazwy. Wpadliśmy →
-
-„Ja lubje cje” – wystękał mniej więcej coś w tym stylu rozmarzonym głosem Pan Orzeł*, wkładając sobie do ust kawałek sera. Chwilę wcześniej Pan X postawił mu przed nosem talerz z niewielkimi przekąskami. Był późny, ciepły wieczór a my siedzieliśmy →
-
Jakiś czas temu mądry pan na łamach jakiegoś portalu (nazwy nie pamiętam) radził Amerykanom w jaki sposób rozsądnie gospodarować budżetem i ograniczyć wydatki. Ekspert wyliczył ile przeciętny John wydaje na drobne przyjemności, które w skali roku idą w tysiące dolarów. →
-
Droga była właściwie pusta, czasem przejechał jakiś samochód. Mijaliśmy na przemian pola i lasy oraz niepozorne domy, które czasem przypominały baraki a czasem wiejskie chatki. Nie było ogrodzeń i płotów (jak to w Ameryce) tylko trawniki z równo przystrzyżoną trawą, →
-
Mam swojego Granta! – oświadczył rozpromieniony Pan X, niemal podskakując z radości. Powąchał banknot o nominale 50 dolarów, schował do portfela i rzekł : Nigdy go nie wydam!
To było na niewielkiej stacji benzynowej pod Waszyngtonem. Pan X tankował już →
-
– Cóż za Francja elegancja… – rzekł drwiąco Pan X, kiedy instalowaliśmy się na Florydzie w brzydkim motelu zwanym hotelem, gdzie ściany miały brudno turkusowy kolor a główną ozdobę stanowił wielki obraz z na wpół rozebraną panią (zdjęcie powyżej), która →