-„Ja lubje cje” – wystękał mniej więcej coś w tym stylu rozmarzonym głosem Pan Orzeł*, wkładając sobie do ust kawałek sera. Chwilę wcześniej Pan X postawił mu przed nosem talerz z niewielkimi przekąskami. Był późny, ciepły wieczór a my siedzieliśmy na balkonie i patrzyliśmy na Waszyngton.
– Ja też cię lubię stary – odparł ubawiony Pan X i uniósł do góry butelkę piwa.
– Mam nadzieję, że nie zaczniecie się zaraz całować – powiedziałam nieco zgryźliwie, bo jakoś dziwnie to brzmiało, gdy dwóch dorosłych facetów spijało sobie w ten sposób miód z dzióbków.
Pan Orzeł spojrzał na mnie nieco zdziwiony. Najwyraźniej nie rozumiał, dlatego rozmowa toczyła się dalej po angielsku.
-Dlaczego mamy się całować? – zapytał.
– No bo jeśli prawie wyznajecie sobie miłość, to obawiam się, że może to skończyć się całowaniem.
-Jaką miłość? – pytał dalej.
Pan Orzeł zdecydowanie nie jarzył. Tłumaczyłam mu więc po kolei, jak wyglądała ta rozmowa i w jaki sposób ktoś mógł ją odebrać z boku.
-Zwariowałaś?!!! Mówiłem „Ja lubje cjer” – rzekł Pan Orzeł, akcentując ostatni wyraz i biorąc do ręki kawałek …. sera. „To lubje !” – pokazał palcem żeby nie było wątpliwości.
Uhahaliśmy się wszyscy niemal do łez, ucząc od razu Pana Orła, że to nie „cjer” a ser.
-Polski jest trudny – rzekł i zdradził przy okazji, że jego ulubione wyrazy to MIKROFALÓWKA i SKRZYDEŁKO. Śmiał się przy tym jak dziecko. Przy tego typu dyskusji nie mogło oczywiście zabraknąć rozważań na temat przekleństw.
-Jeśli mówisz „k…a” albo „sp… aj” to już słychać od razu, że to brzydkie wyrazy. Są takie mocne, „rrrrr” jest bardzo wymowne – stwierdził Pan Orzeł. – Od razu wiesz, że to jest „bad”. Słowo „zajebiście” kojarzy mi się natomiast ze szczęściem, choć do grzecznych nie należy – rzekł i powtórzył wyraz na „z” kilka razy pod rząd.
-W pewien sposób to słowo opisuje stan szczęścia – mówię – można go użyć, chcąc podkreślić, że coś jest super, świetne, że coś się udało.
– No tak – odparł Pan Orzeł – ale do babci nie powiesz „zajebiście”. Babcia nie chce słyszeć „zajebiście”- skwitował.
******
Pan Orzeł – Amerykanin, który ożenił się z Polką. Nadałam mu taki pseudonim tutaj.
Thumbs up dla pana Orla za to ze wogole probuje sie nauczyc jez. polski. To wiekszy dowod milosci dla jego zony niz wielokaratowy diamentowy pierscionek.