Jechałam samochodem, przerzucając się co chwilę z jednej stacji radiowej na drugą. I wtedy pojawił się ten kawałek. O Boże, o Boże, co to jest?! W radiu leciał hit sprzed lat, ale wykonawca zupełnie wyparował mi z głowy. Jedną ręką próbowałam zanurkować w torbie, starając się odnaleźć telefon, który jest mądry, bo potrafi rozpoznać co to za numer, czyli ma aplikację Shazam. To była walka z czasem, ponieważ piosenka hulała już na dobre i istniało ryzyko, że zanim znajdę telefon, uruchomię aplikację i Shazam ją rozszyfruje, to kawałek się skończy.
Wyjeżdżałam do Ameryki w takim momencie (rok 2009), kiedy w Polsce iTunes jeszcze nie działał i nie można było sobie kupować piosenek za pomocą jednego kliknięcia. Podobnie rzecz miała się z książkami elektronicznymi. Tę „Amerykę” odkrywałam tutaj. Oczywiście doprowadziło mnie to nie raz do mało przemyślanych zakupów, bo wchodziłam na przykład do sklepu z ubraniami dla młodzieży (w młodzieżowych t shirty zawsze są tańsze), tam leciało jakieś umpa umpa a ja dawałam się ponieść chwili. Uruchamiałam Shazam a potem robiłam klik, który skutkował zakupem umpa umpa.
Tym razem to nie był hit, w którym ktoś jęczał „baby baby” albo „be my lover”. Tym razem leciała naprawdę klasyka. Zdążyłam znaleźć telefon. Klik. Shazam. Zakup. Foreigner „I Want To Know What Love Is”. Uwielbiam ballady z lat 80-tych. Uwielbiam też szybkie kliki, nawet jeśli czasem stoją za nimi mało przemyślane decyzje i żałosne zakupy.
Pobyt w Ameryce zupełnie zmienił moje podejście do kupowania. Teraz, jeśli potrzebuję czegoś natychmiast albo ubrań lub butów, jadę do sklepu. Ale jeśli nie jest to nic pilnego, wybieram sieć. Najczęściej serwis Amazon i jeden klik. Muzykę i książki nabywam wyłącznie w internecie. W tej chwili uświadomiłam sobie nawet, że nie kupiłam dotąd w Ameryce ani jednej książki w tradycyjnej księgarni oraz ani jednej płyty w sklepie muzycznym. Wszystko jednym klikiem. On line. Aż samej mi trudno w to uwierzyć.
Ja też bardzo często kupuję w necie.
Amazon kusi 🙂
Potrafię sobie wyobrazić co czułaś słysząc ten kawałek. Sam wielbię wszystkie utwory z lat 80-tych pomimo że mam 20 lat :).wiecznie młode "Ever Greeny" 🙂 rządzą :))
Kupujesz muzykę na sztuki? Naprawdę? A Spotify?
No jasne, że tak. Czytałam jakiś czas temu artykuł, w którym było napisane, że większość ludzi tak robi, ale niekoniecznie podoba się to artystom, bo oni woleliby sprzedawać od razu całe płyty – z wiadomych względów.
Czasem kupuję też płyty CD z całymi albumami, ale jeśli wpadnie mi w ucho jakiś chwilowy przebój, albo piosenka, którą kiedyś lubiłam, to zazwyczaj decyduję się tylko na jeden utwór i szybki klik.
Jeśli chodzi o Spotify to nigdy nie korzystałam z tego serwisu, nawet nie wiem jak on działa.
Artyści dostają pieniądze od Spotify za odtwarzanie utworów, więc niech nie płaczą Spotify działa następująco: rejestrujesz się, i wybierasz jeden z trzech poziomów:– Free – nic nie płacisz, możesz słuchać na komputerach, między utworami pojawiają się reklamy, jakość dźwięku dobra. Może też być ograniczenie liczby ścieżek do odsłuchania w miesiącu, ale ono chyba nie dotyczy USA– Unlimited – płacisz 5 dolarów/miesiąc, możesz słuchać na komputerach, nie ma reklam, jakość dobra– Premium – $10/miesiąc, możesz słuchać na komputerach oraz smartfonach itp, nie ma reklam, jakość wyższa Spotify ma swoje wady, głównie dotyczące muzyki poważnej, ale generalnie sprawdza się całkiem dobrze. Katalog… Czytaj więcej »
PS. W Premium możesz też ściągnąć ścieżki lokalnie i słuchać bez internetu (oczywiście są zakodowane, więc słuchać możesz tylko za pomocą Spotify).
No i należy być przygotowanym na to, że Spotofy jest aplikacją P2P, czyli będzie nie tylko ściągać ale i wysyłać muzykę.
Dziękuję Ci bardzo za informację. Może czas zajrzeć i do tego serwisu.
Dla mnie wyjscie do ksiegarni to swieto. Odstawiam sie jak lala na odpust i wio do miasta. Na osmym pietrze domu handlowego mamy ksiegarnie, gdzie na polowie skromnej polki znajduja sie ksiazki po angielsku. Kiedys mialam taki rytual – najpierw ksiegarnia, zakup ksiazki, byle jakiej, byle tylko po angielsku. Potem winda na parter, gdzie jest Starbucks, kawa i ksiazka przez tyle czasu przez ile moglam siedziec zanim obsluga zaczynala na mnie krzywo patrzec. Czyli przy japonskiej cierpliwosci – dosyc dlugo. Kupowanie ksiazek przez internet jest fajne, i wybor wiekszy, ale o wiele mniej doznac niz przynosi sie ze soba wizyta… Czytaj więcej »
Ja chadzam do księgarni na darmowy przegląd wszystkich możliwych magazynów. Mam taką niedaleko domu. W Polsce, w Empiku też tak można robić ale zdaje się, że tam są wyznaczone egzemplarze do czytania na miejscu. Tutaj można brać każdy z półki. Więc nie ma czegoś takiego, że jak ktoś weźmie, któryś z interesujących mnie magazynów, to muszę czekać aż odłoży go na półkę. Biorę kolejny. No i wiadomo, kawka, herbatka, jest internet, można przesiedzieć kilka godzin.
Fajne te koleżanki 😉
Też lubię i robię zakupy w internecie. A na poczcie z rachunkiem to już nie pamiętam kiedy byłem bo opłacam on line. To bardzo wygodna forma. I nawet w Polsce może być Ameryka z takimi wygodami 😉
Nie, no Polska nie jest przecież jakimś zacofanym krajem. Rachunki on line też opłacałam jeszcze przed wyjazdem do USA:)