W Ameryce dowiedziałam się wielu różnych rzeczy. Na przykład tego, że są dziewczyny, które odkładają pieniądze na swoje wymarzone suknie ślubne, że najwyższe piętro weselnego tortu wkłada się do zamrażalnika i zjada po roku z okazji pierwszej rocznicy ślubu oraz tego, że kamień pierścionka zaręczynowego musi a przynajmniej powinien być duży. Inny kamień niż diament nie jest traktowany poważnie, ale piszę to pro forma, bo w USA takie rzeczy są przecież oczywiste.
Zrobiłam ten krótki wstęp, ponieważ tym razem postanowiłam napisać o naprawdę wielkim kamieniu, za naprawdę wiele dolarów, który można zobaczyć całkiem za darmo na Manhattanie. Dziś na tapetę biorę :
Żółty diament Tiffany’go.
Jeśli kiedykolwiek zdarzy Ci się spacer Piątą Aleją w Nowym Jorku, wchodź do Tiffany’ego i niczym się nie przejmuj. Nic nie musisz kupować. Możesz za to popatrzeć z bardzo bliska na żółty diament, który należy do najsłynniejszych na świecie. Kamień nazywa się Tiffany Yellow Diamond i ma intensywny, kanarkowy kolor. Wydobyto go w drugiej połowie XIX wieku w Afryce Południowej. Kamień, który przed oszlifowaniem i cięciem liczył sobie aż 287 karatów został kupiony przez założyciela Tiffany za 18 tysięcy dolarów. Przez okrągły rok zastanawiano się w Tiffany’m w jaki sposób oszlifować diament by, jego blask był jak najbardziej porażający. Ostatecznie kamień ma wagę 128,5 karata i aż 82 ścianki.
Przez lata żółty diament Tiffany’go, czyli kamień wielkości orzecha włoskiego
miał szalenie ciekawą oprawę. Sam diament był w tym ujęciu traktowany jak skała, na której stoi sobie mały ptaszek. Ptaszek był ze złota i dodatkowo wysadzono go małymi brylancikami. Zrobiłam wówczas kilka zdjęć, ale dziś, po przejrzeniu archiwum stwierdzam, że są zbyt słabej jakości bym mogła je wstawić na bloga. Dlatego poniżej posiłkuję się jedną fotografią, którą znalazłam w Wikipedii. Wszystkie pozostałe zdjęcia są mojego autorstwa.
W 2012 roku, przy okazji 175 rocznicy istnienia marki Tiffany przygotowano nową oprawę dla kanarkowego cudu natury. To naszyjnik wysadzany białymi diamentami, który widać poniżej.
Na ostatniej ceremonii rozdania Oscarów miała go na sobie Lady Gaga. Zobacz. To właśnie ten naszyjnik i ten kamień :
Wyświetl ten post na Instagramie.
Pierwszy raz zobaczyłam żółty diament Tiffany’ego w 2009 roku. Znajduje się on w specjalnej gablocie wiszącej na ścianie, w salonie jubilera przy Piątej Alei na Manhattanie. Diament nosiła również niezapomniana Audrey Hepburn. Aktorka pozowała w naszyjniku z tym diamentem do plakatu reklamującego film „Śniadanie u Tiffany’ego”.
Jeśli będziesz na Manhattanie, nie krępuj się wstąpić do jubilera żeby zobaczyć żółty diament Tiffany’go
Zazwyczaj w środku jest wielu turystów a ochrona nie odgania od gabloty. Pamiętam, że pewnego lata stałam przy wejściu do salonu i nerwowo jadłam loda, którego kupiłam chwilę wcześniej, gdyż był wówczas straszny upał. Pan, który witał gości wchodzących do jubilera domyślił się, że pałaszuję go zawzięcie, bo chcę zajrzeć do środka. Otworzył drzwi i spytał : Chcesz wejść? Wchodź z lodem! – zawołał.
To weszłam.
Tiffany słynie z szalenie pomysłowych witryn sklepowych, w których prezentowana jest biżuteria marki. Mnie ostatnio bardzo urzekła budka z hot dogami widoczna na zdjęciu. A jeśli masz ochotę zobaczyć świąteczne dekoracje Tiffany’go, wróć do wpisu, w którym pojawiła się masa zdjęć zrobionych przy okazji mojej wizyty w Nowym Jorku przed Bożym Narodzeniem.
Tak się zastanawiałam zawsze w kwestii tych pierścionków zaręczynowych Amerykanek: na fotach w necie widać, że zwykle są to wielgaśne kamienie i teraz się zastanawiam, że to chyba jednak mało prawdopodobne by były to brylanty?! Ja rozumiem, że na palcu Kim Kardashian albo Heidi Klum (pamiętam, taki żółty) widnieje duży kamień, który jest szlachetnym brylantem albo innym kamieniem, ale u przeciętnej Amerykanki jak to jest? I czy to prawda, że w USA hołduje się zasadzie, że pierścionek musi kosztować co najmniej 3 pensje narzeczonego?
Nie wiem czy to muszą być trzy pensje, ale faktem jest, że kamień musi być konkretny. Najlepiej brylant. Kiedyś rozmawiałam na ten temat ze znajomymi Amerykankami i one mówiły, że tego się oczekuje. Ma być konkret. I muszę przyznać, że zwracam uwagę na dłonie kobiet, ponieważ te pierścionki mnie intrygują. I często jeśli mają na dłoni pierścionek zaręczynowy, to kamień jest konkretny 🙂 Ale też nie wszystkie kobiety potem noszą te pierścionki na co dzień, ponieważ taki pierścionek, z dość dużym kamieniem przeszkadza przecież w wykonywaniu wielu czynności. Przeciętne Amerykanki nie mają pierścionków z kamieniem wielkości orzecha laskowego, ale nawet… Czytaj więcej »
No to teraz i Lady gaga miala go na sobie
No właśnie, nawet dorzuciłam fotkę 🙂
Piękny diament, nie jestem ich wielbicielem , ale doceniam niezwykłą urodę i wartość. Po prostu, warto je mieć. I zaprezentować na* Śniadaniu u Tiffany,ego*. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie.
Pięknie jest ten kamień i mam nadzieje go kiedyś zobaczyć 🙂
A potem do Waszyngtonu zobaczyć jeszcze większy niebieski diament Hope, ale o nim przy innej okazji 😉
Ja to będę miała tam co robić 🙂 trzy tygodnie to będzie mało a jeszcze z NY chcemy do Meksyku na tydzień polecieć 🙂