W USA paczki zostawia się na wycieraczce i nie ma wielkiego halo
Osoba taka jak ja, wychowana w Polsce, dla której zamykanie drzwi na zamek po wejściu do domu (nie mówiąc o wychodzeniu), potrzebuje czasu, by zmienić schemat myślenia, który koduje Ci w głowie zasadę, że jeśli coś spuścisz z oka, to ktoś Ci zaraz to ukradnie. Po jakimś czasie mieszkania w USA zaczynasz zostawiać rzeczy w aucie na widoku, ładujesz zakupy do bagażnika a potem idziesz do kolejnego sklepu nie martwiąc się o to, że zaraz ktoś Ci opróżni ten bagażnik. Nie masz też nic przeciwko temu, by ktoś wszedł do Twojego mieszkania i dokonał np. jakiejś naprawy pod Twoją nieobecność. Zaczynasz trochę luzować swoje myślenie. Aczkolwiek nie mogę powiedzieć, bym nie biegła jak szalona na plac zabaw, na którym w roztargnieniu zostawiłam na ławce laptop. Odebrałam go dopiero co z serwisu i po prostu położyłam na ławce, bo zagadałam się z Panem X. A potem wstaliśmy i poszliśmy z dzieckiem do domu. Laptop przypomniał mi się kilka minut później i gdyby to był bieg olimpijski, dostałabym złoty medal, ustanawiając nowy rekord na 300 metrów. Na moje szczęście laptop wciąż na tej ławce był.
A jeśli kradzież się zdarzy, to co można zrobić?