-Ja chcę kochać, ale co z tym brzuchem?! – powiedziała dodając : – Rączka pod lampkę.
-Ale gdyby brzucha nie było, to mógłby być? – spytałam kładąc rączkę pod lampkę.
-Gdyby nie było, to tak. Ale on tusty (miała na myśli tłusty).
-To może trzeba mu powiedzieć, żeby się trochę odchudził?
-No jak to tak?! Nie można! Gdyby mi ktoś powiedział, że ja tusta (miała na myśli tłusta), to bym zabiła, albo ja by płakała przez tydzień – odparła.
Siedziałyśmy przy małym, białym stoliku
Ja wyciągałam raz lewą, raz prawą dłoń. Ona brała je naprzemiennie, pokrywając paznokcie bladoróżowym lakierem.
-A pani to nie przeszkadza, że ja z Ukrainy – rzekła. To nie było pytanie. To było stwierdzenie.
-A komuś przeszkadza? – spytałam zmieniając dłoń pod lampą, która utwardzała lakier na paznokciach.
-A tak, niektóre panie jak się dowiedzą, że ja z Ukrainy to nie chcą, nie zgadzają się – powiedziała szczerze. – Ale to nic, to nic – dodała.
Nie odezwałam się. Nie opowiadałam o sobie. Spytała czy jestem stąd. Czy tu żyję. Nie byłam do końca szczera.
-Pani to dobrze, nie musiała pani jechać gdzieś do Ameryki – zachichotała.
Nie, nie powiedziałam jej, że od dekady w tej Ameryce mieszkam.
W Ameryce, w której nigdy nie wiem…
Kto będzie stał za kasą w sklepie, kto poda mi jedzenie w restauracji, kto pomaluje moje paznokcie, albo obetnie mi włosy. Może ktoś z Meksyku, może z Indii, albo Afryki lub z Puerto Rico. Może jakaś dziewczyna z Europy Wschodniej? I ja bym miała jej powiedzieć, że mi się nie podoba? Że nie chcę, by zajmowała się moimi włosami? Że mi nie pasuje malowanie paznokci w jej wykonaniu? No jak to tak?
-Dobry był – kontynuuje dziewczyna. Mówił, że ma mieszkanie i auto.
-No ale co z tym brzuchem?! – pyta ponownie. – Żony szukał, dzieci chciał, lecz ja by nie mogła. On tusty (miała na myśli tłusty).
Opisuje go bardzo dokładnie. Jaki ma kolor włosów, podaje cechy charakterystyczne wyglądu i to, czym się zajmuje. Czasami robi pauzy, szuka słów, bo dopiero od roku jest w Polsce. Co jakiś czas wrzuci ukraińskie słowo, lecz rozumiemy się bez problemu. O mężczyźnie z brzuchem mówi tak szczegółowo, że przez chwilę jestem pewna, że to ktoś, kogo znam. Świat jest przecież taki mały. Opowiada, że przyniósł jej czekoladki i zabrał do ogrodu różanego (na szczecińską Różankę).
-Romantyczny – kwituję.
-No tak, ale co z tym brzuchem? – pyta ponownie i zaczyna się śmiać.
Patrzę na nią i myślę sobie o Ameryce
O tym, że tam ciągle spotykam ludzi skądś. Że sama jestem skądś. Przypominam sobie początki, które nie były usłane różami i myślę o sytuacjach zdarzających się nadal. Na przykład o tym, jak jestem w hotelu i proszę tę starszą panią, żeby nie sprzątała pokoju, tylko wymieniła ręczniki. Lecz ona nie rozumie. Nie zna języka. I robię wszystko co się da, żeby mnie zrozumiała. Używam rąk, pokazuję na migi. Idę z nią do tej cholernej łazienki, macham rękoma, mówię wolniej, jakby to miało jakiekolwiek znaczenie. Yes! Zrozumiała. Kiwa głową z wielkim uśmiechem na twarzy. TYLKO RĘCZNIKI.
-A pani miała jakiegoś Niemca? – pyta dziewczyna od paznokci.
-Ja??? Nie miałam – odpowiadam i zaczynam się śmiać.
-To może koleżanka miała? Wie pani jacy są Niemcy? – dopytuje.
Myślę szybko o koleżankach, lecz nie znam chyba żadnej, która by miała jakiegoś Niemca.
-Ordnung muss sein – żartuję – lecz ona patrzy i nie wie o co mi chodzi.
– Chyba lubią jak jest porządek i posprzątane – jadę stereotypem.
Siedzimy przy małym, białym stoliku
Ona maluje mi paznokcie i tak sobie gawędzimy. Mówi dużo o sobie, o swojej sytuacji rodzinnej, kto został na Ukrainie i jakie ma plany. Ma prawie wilgotne oczy, gdy opowiada o psie, który tam czeka. Wspomina przyjazd do Polski i pierwszą pracę w fabryce. Streszcza po krótce historię o złej szefowej i dobrej koleżance. Mówi o randkowaniu, porównuje polskich mężczyzn do ukraińskich.
-Ukraiński mężczyzna daje natychmiast wszystko kobiecie. Co jego to moje. Polski taki nie jest. Co jego to jego – naświetla mi te niuanse. Wylicza jaka jest różnica między Polką a Ukrainką. Polka nie nosi się tak wyzywająco. I o masażach mówi. Bo lubi jak ktoś ją masuje. A kto nie lubi.
-Z panią to mi czas szybko leci. A pani ze mną też? – dopytuje.
-Też – odpowiadam szczerze.
Nie byłoby tego bloga, gdyby nie rozmowy z nieznajomymi i znajomymi oraz ciekawość świata. Nie byłabym w stanie napisać kolejnego tekstu, gdybym nie zadawała pytań i nie słuchała tego, co mają do powiedzenia inni ludzie. Gdybym miała non stop nos w telefonie lub mówiła ciągle o sobie. I nie byłoby tego tekstu również wtedy, gdybym powiedziała przy kontuarku:
-Nie chcę by moimi paznokciami zajmowała się Ukrainka.
ps. Umieściłam ten tekst w kategorii pt. Życie w USA, choć opis dotyczy sytuacji, która zdarzyła się w Szczecinie. Jeśli ciekawi Cię życie w USA, pragniesz zobaczyć Stany Zjednoczone a może gdzieś tam w skrytości marzysz o przeprowadzce za ocean, to pamiętaj, że Ameryka to kraj emigrantów. Jeśli chcesz by wszyscy wyglądali jak Ty, mówili tym samym językiem, wierzyli w tego samego Boga, mieli podobny kolor skóry i poglądy, to Ameryka nie jest dla Ciebie.
A jeśli zaciekawiło Cię moje spojrzenie na polską rzeczywistość, to przeczytaj również :
Jakiś czas temu moja znajoma zapytała czy nie potrzebowałabym kogoś, kto by mi raz na jakiś czas pomógł ogarnąć dom. To wszystko przez to, że narzekałam, że dużo pracujemy i nie mamy czasem sił w weekend mieszkania wysprzątać itd itd. Odpowiedziałam jej, że właściwie to tak i tak dostałam numer do Victorii. Victoria, od 1,5 roku w Poznaniu jest z Ukrainy. Tak jak jej mąż pracują w sieci sklepów spożywczych. Ona z wykształcenia księgowa, on – weterynarz. Z opowieści wiem, że bez szans na pracę w zawodzie w Polsce. Z opowieści wiem, że pracują na najniższą krajową, że na zmiany,… Czytaj więcej »
Chcę wierzyć, że to są incydentalne przypadki. Że jednak to nie jest norma.
Szkoda że ludzie w Polsce są tak negatywnie nastawieni do obcych, będąc w Ameryce pokochałam tą różnorodność.
W Ameryce byłoby trudno żyć bez akceptacji faktu, że ludzie są tu zewsząd 🙂
swietny tekst i zdanie podsumowujace Ameryke w punkt. Czasem chyba paru waznym osobom w USA tez by sie przydalo to przeczytac 😉
Dziękuję. Ameryka teraz trochę na zakręcie, ale jak wiadomo zakręty zdarzają się wszędzie 😉