Pobyt w Ameryce może spowodować że :
a). człowiek zaczyna mówić do obcych ludzi ”How are you” i życzyć obcym ludziom miłego dnia
b). zamiast powiedzieć „Pojedziemy do miasta samochodem, mimo, że na autostradzie jest korek” mówi „Pojedziemy do city car’em, mimo, że na highway’u jest trafic” (brrrrrrrr!)
c). od święta używa talerzy i kubków z ceramiki a także metalowego noża i widelca, bo nauczył się, że na co dzień da się jeść z papieru oraz plastiku.
Jakiś czas temu Pan X i ja gościliśmy w domu polskiego małżeństwa, które od ponad 20 lat mieszka w Nowym Jorku. Pani domu specjalnie na tę okazję kupiła jabłecznik w polskiej cukierni na Brooklynie. Zasiedliśmy przy dużym, drewnianym stole (w takiej a’la jadalni) a gospodyni kilka kroków od nas, w kuchni, odwijała ciasto z papieru i układała na talerzykach. W pewnym momencie krzyknęła : „Co ja robię, z rozpędu nałożyłam wam na papierowych!”, po czym natychmiast otworzyła szafkę i wyciągnęła z niej piękne, kolorowe talerze dodając ” W weekend zawsze staram się jeść na porcelanie” i przełożyła jabłecznik.
Kiedy już siedzieliśmy przy stole w trójkę, z porcelanowych kubków parowała kawa a ciasto też leżało na porcelanie, pani domu wytłumaczyła nam w czym rzecz. Otóż Ameryka to taki kraj, gdzie człowiek uczy się oszczędzać czas, pieniądze i wodę. Dlatego nasza gospodyni postawiła w kuchni wielki kosz na śmieci (chyba sięgał mi do pasa). W tygodniu u tej rodziny jest tak : kawę, herbatę i wszelkie napoje pije się z papierowych kubków a wszelkie posiłki je z papierowych talerzy używając przy okazji plastikowych sztućców. Po zjedzeniu ”zastawa” ląduje natychmiast w wielkim koszu. Weekend to w końcu święto, więc w święto można zjeść z porcelany.
-Wygląda to niestety tak – rzekła gospodyni, – że czasem zapominam i w niedzielę też jem z papieru – przyznała z żalem. W tym momencie przyszedł pan domu i nalał sobie kawy, do papierowego kubka (ciasta nie chciał).
-Ja w ogóle nie używam niczego poza papierem – oświadczył.
-Po co? – spytał retorycznie i dodał – Szkoda czasu. Komu by chciało się myć, albo układać w zmywarce a potem z niej wszystko wyciągać i rozkładać po szafkach – rzekł.
Z tą zmywarką jest tak. Jak jej nie ma, człowiek myśli – jakby to było wspaniale, gdyby samo się myło. A gdy już jest i samo się myje (w zmywarce) człowiek myśli – cholera, czy samo nie mogłoby się rozładować?!
*************
Prosze mi wierzyc, ze sa w NYC ludzie, ktorzy wciaz uzywaja porcelane na codzien, po zjedzeniu posilku przy stole, myja naczynia a do tego gotuja w domu i maja na to czas😀
Osobiście nie spotkałam rodziny, poza tą poznaną w Nowym Jorku, by korzystała z papieru i plastiku na co dzień. Ale zdarzało mi się bywać na spotkaniach towarzyskich w większym gronie, gdzie talerze były plastikowe bądź papierowe a sztućce plastikowe. I nie były to spotkania w ogrodzie.
Ja mieszkam w Kalifornii od 25 lat ale papierowe talerze uzywam tylko na picnic i jakies potlucks ze znajomymi w plenerze..Nigdy w domu.
Moze w NYC sa inne zwyczaje.
Jednego co wam zazdroszcze to niesamowitej ilosci restauracji , wszelkich kuchni swiata…Zycia nie starczy aby odwiedzic mala czesc tych "foodie places"
Osobiście jakoś mi idzie usuwanie resztek, upychanie i wkładanie tabletki. Ale rozładowywanie jest niczym kara:)
No ale w sumie to i tak lepsze niż szorowanie garów rączkami…
też pozdrawiam;)
rozładować jak rozładować…ktoś jeszcze mógłby wszystkie brudne naczynia do niej włożyć, przecież to taaakie męczące…no bo tak: trzeba by resztki z talerza/kubka spłukać, coby mniej naszą Marysię zapchać odpadami, potem otworzyć zmywarkę, nachylić się, wyciągnąć odpowiednią półkę, ułożyć starannie wszystko co mamy, żeby się nie przewracało a i jak najmniej miejsca zabrało, potem zasunąć półkę, zamknąć zmywarkę, a jak się uzbiera już pełna, to jeszcze trzeba włożyć tabletkę i włączyć naszą Marysię, niech popracuje… 😉ale, jak widać, sprawdza się przysłowie, że "dać komuś palca, to i całą rękę weźmie" 😉a może to po prostu dostosowanie ludzkich oczekiwań i wygód do… Czytaj więcej »