Winnice kojarzą mi się głównie z południem Francji. Wiele lat temu byłam na wycieczce we francuskiej fabryce szampana. Niewiele jednak pamiętam. Ale na pewno to, że szampan był mocno schłodzony i mocno wytrawny oraz to, że cała grupa jeździła podziemnymi wagonikami, które krążyły między rzędami beczek, i w których „robił się” trunek.
Nie pokazano nam wówczas samej winnicy. Nie było okazji by przejść się między krzewami winorośli i uszczknąć kilku gron prosto z krzaka. Ale francuski obrazek sam się i tak w głowie stworzył : zielone wzgórza z niemal granatowymi od owoców krzewami plus dźwięk akordeonu w tle. Słyszycie to?
Stan Virginia, sąsiadujący z Dystryktem Kolumbii, na terenie którego znajduje się Waszyngton to – można powiedzieć – winiarskie zagłębie. Znajduje się tu ponad dwieście winnic. Dowiedziałam się o tym stosunkowo niedawno. Ale jak mawiają, pod latarnią najciemniej. Człowiek ciągle chce jechać dalej i dalej, nie zważając na to, co ma pod nosem.
Dopiero zaczynam moją przygodę z amerykańskimi winnicami. Byłam dotąd w dwóch i na pewno odwiedzę kolejne. To naprawdę fajny pomysł na sobotnie czy niedzielne popołudnie. W tej ostatniej (Three Fox Vineyards) niektóre stoliki były ustawione nawet pomiędzy rzędami winorośli. Siedziało się super a wino wchodziło wyjątkowo lekko. Aha, właściciel zachęcał do zrywania owoców z krzewu i spróbowania. Grona były obłędnie słodkie. To chyba dobrze wróży, prawda?
O mojej pierwszej wycieczce do winnicy pisałam wiosną, tutaj. Tych z Was, którzy nie znają tego wpisu, a są ciekawi jak wygląda sama wizyta i co robi się w winnicy, zachęcam do przeczytania tego tekstu.
Piękne fotki no i pewnie dobre wino z tak dojrzałych gron.
Tuz obok, w Maryland, tez sa winnice (i festiwale win). I w niektorych mowi sie po polsku 😉
a gdzie????:)
Namiar wyslalem e-mailem 😉
To na zdrowie:)
Narobilas mi smaku, wieczorem otwieram butelke Pino 🙂