To były niecałe dwa dni. Krótko. Ale wystarczyło, żeby poddać się urokowi San Francisco bez reszty. Dawno już amerykańskie miasto nie zrobiło na mnie takiego wrażenia. Tu stare miesza się z nowym i idealnie ze sobą współgra. Kamienice w europejskim stylu (w XVIII wieku przybyli tu hiszpańscy kolonizatorzy) pośród, których wyrosło trochę wieżowców. Do tego stary tramwaj (przejażdżka w jedną stronę kosztuje 6 dolarów), w którym nie ma czegoś takiego jak zamykane drzwi oraz pomykające ulicami trolejbusy. Wreszcie most ikona – Golden Gate a także górki oraz pagórki czyli położenie, które nadaje San Francisco wyjątkowy charakter.
Pierwszą rzeczą, za jaką wzięliśmy się po przyjeździe (Pan X i ja), było znalezienie idealnego miejsca, z którego można by popatrzeć na Golden Gate. Nie ma z tym większego problemu. Nad Zatoką San Francisco jest kilka parkingów (darmowych), z których rozpościera się widok na most. Przy parkingu położonym najbliżej mostu znajduje się sklep z pocztówkami i książkami, w którym wydzielono także część barową. Jedliśmy tam świetną sałatkę ziemniaczaną i sądzę, że jestem w stanie ją nawet odtworzyć. Jeśli próba zakończy się sukcesem, to podzielę się przepisem na blogu;)
To, co zrobiło na mnie wielkie wrażenie (a co znałam już wcześniej z filmów), to długie ulice, które raz pną się wysoko pod górę a raz spadają ostro w dół. Ulice, naszpikowane znakami stop i zakazami skrętu w lewo. Ulice, gdzie samochody parkowane są prostopadle do jezdni a nie równolegle. Wreszcie ulice naznaczone śladami szorowania podwoziem. Tu nie można jechać za szybko, jeśli nie chce się oczywiście wyskoczyć w niebo jak z procy.
Spacerując po centrum, na jednej z witryn zobaczyłam starą fotografię (dużego formatu) przedstawiającą California Street z 1964 roku. Zrobił ją nieżyjący już amerykański fotograf Todd Walker. Tak się na nią zapatrzyłam, że zapomniałam zrobić zdjęcia zdjęciu. Na szczęście czasy mamy takie, że w internecie jest wszystko;)
Enjoy!
Todd Walker, California Street, San Francisco 1964 |
to coś rozmazane, to tramwaj |
więzienie Alcatraz, Al Capone tu siedział |
Obok Seattle i oczywiście LA, SF to także nasze ulubione miasto, no ale my jesteśmy wierni West Coast… Zapraszamy: http://www.not-bornintheusa.com/search/label/San%20Francisco
następnym razem koniecznie:)
Lee, jako ze lubisz patrzyc z gory budynkow, polecam np St. Francis hotel na Union Square gdzie maja winde na zewnatrz i wjezdzajac nia widzisz miasto, zatoke. Podobnie inny hotel na Califonia st.
Uwielbiam rejon zatoki Embaradero miedzy mostami Golden Gate i Bay Bridge…
Bye,r
Dziękuję;) Smak na kolejny raz zdecydowanie jest!!!
Piekne sa twoje zdjecia:)
Dwa dni to rzeczywiscie zdecydowanie za krotko – ale pewnie sobie narobiliscie smaku na kolejne odwiedziny:)
cudne miasto 🙂
Czytałem gdzieś, że San Francisco zostało uznane za najlepsze miasto do życia dla człowieka (jeśli chodzi o klimat).
Moje drugie ulubione miasto po Nowym Jorku oczywiście. Te strome ulice są jedyne w swoim rodzaju. Za dużo tam Azjatów ale piękno miasta rekompensuje wszytko ; )
To chyba taka opinie wydal ktos kto tam nie byl. Mark Twain pisal ze nigdy i nigdzie tak nie zmarzl jak latem w SF.
Niestety nie jest to cieple miasto ale ma duzo uroku i charakter
A na wycieczkę po Alcatraz się nie skusiliście? Pan X nie nalegał?
Za mało czasu, ale jeszcze tam wrócę!
Jak wrocisz to daj mi znac, mieszkamy niedaleko. Zobaczyliscie bardzo duzo w dwa dni. Ja odiwedzalam SF chyba kilkadziesiat razy i wiem ze jeszcze duzo mam do zaliczenia