Tip. Co musisz wiedzieć o amerykańskich napiwkach

by Lidia Krawczuk

Zawsze wydawało mi się, że napiwek to gratyfikacja dla kelnera czy kelnerki za miłą obsługę, uśmiech i podanie dobrego jedzenia. Ale przede wszystkim wydawało mi się, że napiwek jest DOBROWOLNY a nie obowiązkowy. Jestem jak najbardziej za, uważam nawet, że regulowanie rachunku co do centa czy grosza jest po prostu mało eleganckie. Jednak tu w Stanach dostaję niemal szału, gdy w niektórych restauracjach kelnerzy doliczają sobie napiwki sami
(w wysokości co najmniej piętnastu procent). Nie rozumiem tej praktyki i tak naprawdę nie bardzo wiem jak się zachować. Jako, że nie wiem, to płacę…

W Ameryce, jak wiadomo używa się przede wszystkim plastikowych pieniędzy czyli kart : kredytowej albo debetowej. Kiedy wręczymy pani lub panu naszą kartę i kiedy pani lub pan pójdą z nią na zaplecze (przypominają mi się od razu porady polskich ekspertów : „nie dopuść by karta zniknęła ci z oczu” – w USA jest to niemożliwe) niemal za każdym razem zastanawiamy się z Panem X co owa pani lub ów pan sobie tam dopiszą. Gdy dostajemy kartę z powrotem sprawdzamy oczywiście dołączony wydruk.

Na wydruku powinny być następujące pozycje : kwota do zapłaty, podatek, tip czyli napiwek oraz suma. Jeśli jest tak, to jest ok. Dopisujemy wtedy napiwek, sumujemy i wpisujemy ostateczną kwotę jaka ma być ściągnięta z karty. Czasem jednak wydruk wygląda inaczej (wtedy jestem zniesmaczona) : kwota do zapłaty, podatek, DOPISANY JUŻ NAPIWEK a pod tą pozycją wolne miejsce na… DODATKOWY NAPIWEK i suma do zapłaty. Oczywiście nigdy nie dopisujemy żadnego dodatkowego napiwku. Jesteśmy wystarczająco wkurzeni, że ktoś dopisuje sobie sam i stawia nas pod ścianą. Bo co wtedy zrobić? Przekreślić to i wpisać ostentacyjnie zero albo inną sumę niż piętnaście procent?  Nigdy tak nie zrobiliśmy, bo po prostu nie wiemy jak się zachować. Może ktoś z Was wie jak się załatwia takie numery? A może po prostu nie ma wyjścia i trzeba to zaakceptować? Bardzo mi się to nie podoba.

Aha, jeśli myślicie, że płacąc gotówką można zapobiec takim praktykom to nie do końca. W barze sushi w Nowym Jorku dostaliśmy ręcznie wypisany rachunek z naszą ulubioną pozycją TIP już doliczoną. Można ewentualnie położyć pieniądze na stole i wyjść zostawiając napiwek wedle uznania  lub ukarać dopisywacza totalnie, nie zostawiając nic. Jest to jednak dość ryzykowane… Znajomy raz nie zostawił, to pani wyleciała za nim na ulicę i się awanturowała:) Nas z kolei opieprzyła jakiś czas temu wielka, czarnoskóra kobieta w przybytku zwanym Waffle House (w życiu tam więcej nie pójdę) bo uznała, że napiwek był za mały… Wyszliśmy a ona darła się na tę całą budę… Taksówkarz też nas prawie rozjechał, bo jego zdaniem powinien dostać więcej… Masakra jakaś.

Sprawdź także

Subscribe
Powiadom o
guest
5 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Rafał Garus
11 lat temu

Jakoś mnie to nie dziwi. We włoszech doliczają sobie napiwek od razu, tzw. "pane a servizio". Ale swoją drogą nie jest to przyjemne zwłaszcza jak nie zna się takich obyczajów.

Anonimowy
Anonimowy
11 lat temu

NYC to dzungla. Pamietam i ta ludzka energia mnie zachwycala …na 7 dni.
U mnie w Kalifornii znacznie bardziej spokojńie . Co do napiwkow, zwykle samemu sie daje ile wola ale te 10-15% jest oczekiwane.
Amcapol

Malarka
12 lat temu

To wszystko z powodu bardzo kiepskich stawek dla kelnerow. Wiem, bo dzieciaki moje w wieku nastu lat pracowaly w wakacje i zarabialy $2.13/godzine, czyli stawke ponizej godnosci. Bez tipow, kelner nie jest w stanie zarobic na zycie, ale bezczelne doliczanie do rachunku to ciezka przesada. Nie zostawiam ani centa za kiepska obsluge..i niech sie wydzieraja i wylatuja za mna na ulice 🙂

Lee
Lee
12 lat temu

Nie lubię!

🙂

Anonimowy
Anonimowy
12 lat temu

W końcu Ameryka nadal boryka się z kryzysem…
To i ludzie łapią się każdego grosza, który może być ich…

Chyba 😉

5
0
Podziel się ze mną swoimi spostrzeżeniami, napisz komentarz.x