-Gdzie jest moja walizka??!
Dochodzi dziesiąta wieczorem, stoimy na parkingu przed hotelem, za nami prawie sześciogodzinna podróż w korku z Waszyngtonu na Manhattan. Jest piątek, wiadomo, każdy coś zaplanował. My weekend w Nowym Jorku. Pan X wyciągnął właśnie z bagażnika →
Nowy Jork
-
-
Dziewczyna w bikini chłodziła sobie twarz i ciało spryskiwaczem do kwiatów. Pan, który też leżał na trawie, próbował wymusić ładną postawę na swoim psie. A mała spryciula, szara wiewiórka robiła co mogła, by ukraść ciastko. Podchodziła co raz bliżej, zataczała →
-
-
– Czy nazwisko panu pomaga?
– No tak, zwłaszcza gdy dzwonię do restauracji żeby zarezerwować stolik.
– I co? Jak ludzie reagują, gdy pan się przedstawia?
– No zaraz mówią „O pan Trump!!!” i natychmiast znajduje się dla mnie miejsce. → -
Z daleka było widać, że coś się dzieje. Ludzie stawali na palcach i wyciągali w górę ręce z aparatami.
– Ocho, pewnie znów jakaś gwiazda – rzekł Pan X i sam wyjął swój sprzęt. Jak zwykle poinstruował mnie bym pokazała → -
Kiedy zainteresuje mnie jakaś historia, zapadam się w nią bez reszty. Czytam wszystko co się da. Niestety bywa tak, że zajeżdżam temat jak ulubioną piosenkę, której w pewnym momencie nie mogę już słuchać, bo leciała zbyt wiele razy pod rząd. →
-
Młoda, czarnoskóra kobieta, wystrojona w modne ciuchy dosłownie telepała się z nerwów.
-Widziałaś co ona zrobiła? Widziałaś??!!! – krzyczała do mnie wzburzona (tak naprawdę nie padło słowo „ona” tylko niecenzuralne). Kiwnęłam szybko głową, bo dziewczyna była tak wściekła, że istniała → -
– Nigdy nie zrozumiem fenomenu niektórych amerykańskich „biznesów” – rzekł Pan X, kiedy siadaliśmy w słynnej kawiarni przy 60 ulicy na Manhattanie, która nazywa się Serendipity. Zanim zajęliśmy miejsca, pan którego zadaniem jest zaprowadzenie gości do wolnego stolika, wygłosił (zapewne →
-
Słynną, czarno-białą fotografię przedstawiającą 11 robotników siedzących na metalowej belce umocowanej ponad 200 metrów nad ziemią z Manhattanem w tle, rozpoznaje chyba każdy. Nawet jeśli nie zna tytułu „Lunch na szczycie drapacza chmur” (Lunch atop a Skyscraper) i nie kojarzy, →
-
Kiedy w 2009 roku film pt. „Man on Wire” zdobywał Oscara w kategorii najlepszy dokument, nawet nie zwróciłam na niego uwagi. Przyznam szczerze, że wówczas specjalnie nie zajmowała mnie ta kategoria… Bardziej interesował mnie ”Slumdog, milioner z ulicy”, triumfator ówczesnej →